Antymoda

Bunt. To on zdaje się napędzać wszelkie działania, które hołdują idei na celowe pozostawanie niemodnym. Ubrania głównego nurtu mają to do siebie, że wzmacniają poczucie przynależności. Budują je w oparciu o powtarzalne wzory, a więc masowe trendy. Wyraźny sprzeciw wobec takiego podejścia manifestuje się na wybiegach, gdzie króluje asymetria i dekonstrukcja, a także w codziennym życiu, kiedy świadomie stawiamy na jakość czy ponadczasowość. Antymoda, o której mowa, to więc niejedynie abstrakcyjne projekty, to także postawa wyrażająca niezgodę na nieprzemyślaną konsumpcję i seryjność.

Projekty, jakie znamy obecnie, wiernie stoją na straży różnorodności. Są inkluzywne i egalitarne. Coraz częściej starają dopasować się do ciała użytkownika, a rzadziej wymagają, aby to fizyczne uwarunkowania człowieka ograniczały lub umożliwiały ich nabycie.  Z drugiej strony jednak forma i charakter schodzą na drugi plan. Ustępują zapędom marketingowców odpowiedzialnych za finansową stronę medalu. Konsument jest obiektem manipulacji, któremu poprzez liczne sztuczki narzuca się pewną tożsamość. Ów wizerunek zostaje przedmiotem zakupu, staje się integralną częścią nas samych. 
W opozycji do takiego modelu stoją ci, którzy bardziej refleksyjnie podchodzą do tematu. W przypadku osób szerzej rozpoznawalnych, redefinicja własnych  nawyków często oddziaływuje na rzeszę ludzi. Muzycy reprezentujący styl grunge poprzez swoją muzykę, ale i ubiór kwestionowali obecne w latach 80 schematy. Wyróżniali się wizerunkowo, optując za praktycznymi flanelowymi koszulami oraz dźwiękowo, charakteryzowało ich zniekształcone brzmienie gitar. Grono wielbicieli nie pozostawało bierne. Niekonwencjonalność artystów była czymś świeżym, wniosła wiele luzu i spontaniczności do świata, który dopiero uczył się wolności. Grunge wyrósł z potrzeby wyzwolenia, a ostatecznie przerodził się w masowe zjawisko, którym inspirujemy się do dziś.  

Kurt Cobain

Antymoda może być tworzona oddolnie poprzez naturalne konotacje ze środowiskiem subkultur, lecz niebezpiecznie często jest także kreowana świadomie. To branża odpowiada za wszystkie etapy jej powstawania; produkt oszpeca i zniekształca. Tylko ona jest w stanie następnie opowiedzieć narrację, która pozwoli uwierzyć w potencjał wielokrotnie za dużej marynarki czy równie nieproporcjonalnych spodni. Marki udowadniają, że umiejętnie przedstawiona historia jest kluczem dla sprzedaży. Szok i prowokacja świadomie budują zaplecza finansowe największych firm.  
Nurkując jednak na moment w nie tak skomercjalizowanej przeszłości, na myśl przychodzą projekty Alexandra McQueena, który konsekwentnie kontestował utarty ideał piękna, a granice przesuwał w sensie dosłownym. Talia spodni potrafiła się według jego wizji zaczynać w połowie pośladków. Krawiectwo Lee charakteryzowała swoboda twórcza. Mimo że potrafiła budzić niepokój, śmiali tamtego okresu podchwycili ideę. Istota tych doprawdy niemodnych elementów zawierała się w ich szaleństwie i prowokacji. 

Alexander McQueen SS 1991

Projektowanie w kontrze zazwyczaj niesie także przesłanie. Celowo podziurawione tkaniny zapraszają do eksploracji własnego ciała. Motyw dekonstrukcji ma przypominać, by je szanować, a nawet celebrować.  
Liczne zdobienia to z kolei manifest wobec powtarzalnych schematów. Wzory, o które tak dba dyrektorka kreatywna marki Chloé, Gabriela Hearst, odwołują się do dziedzictwa Urugwaju, kraju jej pochodzenia. Do bólu artystyczne, nadal luksusowe, ale przede wszystkim ekologiczne pobudki kreatorki wyraźnie dystansują się od tego co masowe, jednorakie i powszechne. 
Niekonwencjonalne podejście do mody reprezentuje również Marine Serre, której pozornie niespójne projekty finalnie tworzą elektryzującą całość. Motyw półksiężyca łączy ona na wszelkie sposoby; zestawia z warstwami tiulu, stylizuje z patchworkiem. Efekt przykuwa wzrok i porywa szczególnie młodsze pokolenie klientów.

Marine Serre SS 2022

Wyjątkowym zjawiskiem w obrębie antymody jest orientacja na normcore (pojęcie pochodzi od angielskich słów normal oraz hardcore; „ekstremalnie normalny”). Ów styl dotyczy zwyczajnego i niewyróżniającego się sposobu ubierania. Wyznawcy cenią sobie jakość oraz trwałość. Świadomie wybierają kolory stonowane, zakupy odzieżowe robią rzadko i jedynie z konieczności. Podkreślają w ten sposób swoją autentyczność i naturalność. Są zdania, iż neutralny wygląd koreluje z efektywnością ich działań. Cytując za Markiem Zuckerbergiem, skutecznie minimalizuje to liczbę koniecznych do podjęcia decyzji. Słowa autora odzwierciedlają jego codzienne stylizacje, jakże często składające się z grafitowego t-shirtu, sportowych butów i dżinsów.  Choć normcore jako neologizm wszedł do powszechnego użytku w 2008 roku, tak naprawdę utrwalił się 5 lat później za sprawą grupy prognozującej trendy K-Hole. Przeciętność stała się czymś pożądanym, a kapturowe bluzy, jednolite golfy i najprostsze w formie swetry zaczęły hurtowo pojawiać się w kolekcjach sklepów sieciowych.  

Moda na bycie nie modnym może być zatem szeroko dyskutowana. Jedni podkreślą jej praktyczność, drudzy zwrócą uwagę na pobudki etyczne i nadmierną konsumpcję. Bez względu na charakter odzieżowej manifestacji, źródłem dla zaistnienia antymody było odwrócenie się od celowo kreowanych trendów oraz zwrócenie uwagi na sztucznie przypisywane tożsamości lub ich ślepą homogenizację.  
W opozycji starano się odkryć głębię osobowości na nowo. Zjawisko okazało się na tyle ciekawe, że obecnie jest regularnie reinterpretowane. Domy mody niezmiennie eksperymentują, a odbiorcy odkrywają lub dzielnie naśladują.


Odmawiając stosowania się do normy, zmieniamy ją. - Donna Farhi


Komentarze